środa, 13 sierpnia 2014

Druga gwiazda na prawo i prosto aż do poranka


Będąc dzieckiem zakochałam się w Piotrusiu Panie. Z wiekiem miłość się pogłębiała, chłopiec, który nie chciał dorosnąć, stał się autorytetem na długie lata. W liceum przeczytałam i obejrzałam wszystko, co wiązało się ze sztuką J. M. Barriego. Potem okazało się, że jednak kiedyś trzeba dorosnąć - choć trochę.
Wczorajsza informacja o śmierci Robina Williamsa przypomniała mi film, od którego moja fascynacja Nibylandią się rozpoczęła.



Hook jest filmem z 1991 roku i oglądając go obecnie wiele można mu zarzucić pod względem technicznym. Powiedźmy to wprost - efekty są marne. Ale jest to jedyny mankament filmu, jaki dostrzegam.
Piotruś Pan jednak dorósł (oczywiście dlatego, że się zakochał), ma żonę, dzieci i bardzo absorbującą pracę. Nie pamięta Nibylandii, jest typowym współczesnym dorosłym - zapomniał jak to było być dzieckiem.
Zostaje jednak zmuszony do tego, żeby sobie przypomnieć - odwieczny wróg porywa jego dzieci. Dzięki przebiegłości Dzwoneczka dostaje się do krainy dzieciństwa, by znowu uwierzyć - we wróżki, w Nibylandię i w siebie.



Film można by potraktować jako sequel opowieści Barriego, gdyby nie to, że w dramacie Kapitan
ginie. Jednak Spielberg (za każdym razem zadziwia mnie, że to on reżyserował ten film) oddaje cesarzowi co jego -  Hak ginie, bardzo disnejowsko - bez rozlewu krwi, i to tak, jak autor sztuki zaplanował.


Hook to nie jest film dla dzieci, a przynajmniej nie przede wszystkim. Mamy tu opowieść o człowieku, który zatracił się w pracy tak bardzo, że zapomniał o swojej rodzinie, stracił kontakt z dziećmi. Musi zostawić wszystko, by uratować syna i córkę i odbudować z nimi relację. Czy to brzmi jak przesłanie dla dzieci?
 
Często filmy kierowane do najmłodszych mają wątki, które mają zainteresować też dorosłych, by nie nudzili się podczas oglądania z pociechami. Tu, wydaje mi się, jest inaczej - to wątki dla dzieci doklejone są do poważnego, dorosłego tematu - na którym miejscu w życiowej hierarchii jest dla nas rodzina.


Oczywiście dzieci też znajdą w tym filmie sporo dla siebie (mój sentyment do niego mocno to potwierdza). Zagubieni chłopcy są przezabawni, a ich wyobraźnia i kreatywność nie zna granic - dzieci będą mogły wiele się od nich nauczyć.
Moja ulubiona scena jest najdobitniejszym ukazaniem konstruktywnej zabawy.;)






Polecam wszystkim, którym dzieciństwo zgubiło się gdzieś po drodze.

Kiedyś 10/10
Teraz 10/10

Filmweb

Mam nadzieję, że RW odnalazł swoje dobre myśli i jest już w Nibylandii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz